Szlachetne zdrowie…

 

 

… Nikt się nie dowie,

Jako smakujesz,

Aż się zepsujesz…

Tak to właśnie wygląda. Dopóki nic poważnego nam nie dolega, nie doceniamy piękna życia codziennego. Choroby przychodzą i odchodzą. Idziemy do lekarza, on zgodnie z wyuczoną wiedzą wypisuje nam leki. Bierzemy je, dolegliwości przestają nam dokuczać i schorzenie odchodzi w niepamięć.

Trochę inaczej wygląda sytuacja, gdy dowiadujemy się o chorobie przewlekłej. A dlaczego przewlekłej? A to dlatego, że lekarz nie zna przyczyny, gdyż jednej przyczyny nie ma, jest ich zbyt wiele i na dodatek one nakładają się na siebie. Dodatkowo, u każdej osoby mogą one być kompletnie różne.  A jeżeli nie pozna się źródła choroby, to leczenie też nie istnieje, jedynie próba jej uspokojenia a także wprowadzanie w stan remisji za pomocą agresywnych leków z olbrzymimi skutkami ubocznymi. Ale tego Wam nie trzeba tłumaczyć, tą część akademickiego leczenia znacie. Niemniej jednak, popatrzmy na to z innej strony. Otóż wyobraźcie sobie sytuację w której znajdujecie przyczynę u siebie (jakakolwiek ona jest) i staracie się ją omijać jak ognia. Wtedy ta choroba powoli sama zaczyna sie wycofywać, gdyż coś co sprzyja jej rozwojwi zostało usunięte. To jest jak przy infekcji bakteryjnej, czy wirusowej. Mając styczność z jakimś patogenem, zaczynacie chorować. Oczywiście wszystko to też zależy od Waszej odporności, zarówno wrodzonej jak i tej nabytej, na którą sami macie wpływ. Widząc, że ktoś kaszle, nie podchodzicie za blisko, bo nie chcecie się zarazić. Jesteście świadomi swojego wyboru. I w tym przypadku znacie przyczynę i wiecie czym to grozi. Zarazicie się raz, odchorujecie, pozniej drugi raz i znowu sytuacja się powtarza. Ale przynajmniej wiecie co się z Wami dzieje, jak zapobiegać i jaką obrać metodę leczenia w przypadku zachorowania.

Oczywiście choroby autoimmunologiczne  i zarażenie się wirusem to kompletnie różne schorzenia. Mimo wszystko ja próbuję Wam pokazać, że to źródło choroby musi istnieć, a nie jak lekarze powtarzają, że przyczyny nie są poznane. Nic nie powstaje z powietrza, zgodnie z zasadą przyczynowo skutkową musi pojawić się jakiś czynnik, który doprowadzi to takiej czy innej reakcji organizmu. Jest to oczywiste, że dla milionów osób ciężko ustalić jedno źródło, jeżeli na każdego sysytem immunologiczny może działać coś zupełnie innego. Dlatego też nawołuję Was abyście spróbowali sami przeanalizować swoje życie i znaleźć ten czynnik, jednocześnie starając się go wyeliminować. Dodatkowo, przy odpowiednim odżywieniu organizmu, odpowiedniej suplementacji a także przeprowadzeniu immunomodulacji (o czym będę później pisać), nakierujecie organizm na właściwe tory. Przecież natura stworzyła nas w ten sposób, aby nasz organizm sam wiedział jak się zregenerować, jak poradzić sobie z substancjami które nas zaśmiecają. Kolejną bardzo ważną rzeczą, którą należy zrozumieć jest to , że nie ma cudownego środka, kapsułki, po której zastosowaniu wszystkie dolegliwości miną. Na FB zapisałam się do grupy, gdzie dzielicie się własnymi przemyśleniami, doświadczeniami i czasem przerażają mnie pytania co poniektórych. Bazując swoje leczenie na wynikach innej osoby, ładując w siebie mnóstwo suplementów bez wcześniejszych badań, tylko pogarszacie swoją sytuację. Nie dość, że płacicie mnóstwo pieniędzy na “cudowne środki”, stosujecie diety które innym służą, to na koniec popadacie w depresję,  gdyż “mi to nie pomogło i jest jedynie gorzej, więc nie ma dla mnie ratunku”. To nie jest tak, to jest Wasz organizm. I mimo, iż macie tę samą chorobę co koleżanka z FB, możecie mieć kompletnie inne jej przyczyny. Wy to WY a nie ktoś inny !!!   

 

Nie miejmy także żalu do lekarzy, przecież oni nie są w stanie spędzić z nami kilku dni czy tygodni analizując nasze życie. Mają dla nas zaledwie 10 czy 20 minut. Mogą nas naprowadzić na odpowiedni tok myślenia, ale i na to również czasu brakuje w trakcie jednej wizyty.

I tak, po moim dlugim marudzeniu czas przejść do tematu chorób nas interesujących. Poniżej zrobiłam krótki przegląd, wymieniając tylko niektóre z przyczyn powstawania chorób autoimmunologicznych, które nakładając się na siebie powodują naszą “niedyspozycję”. Z pewnością każdy z Was już  dzisiątki razy przewertował internet  w tym temacie i znacie je na pamięć. Będę więc trochę nudna, ale je i tak przypomnę. Poczynając od:

  • predyspozycji genetycznych
  • bakterii
  • wirusów
  • grzybów
  • nieodpowiedniego odżywienia organizmu
  • braku snu
  • nietolerancji pokarmowych, alergii
  • nadmiaru stresów
  • zabiegów upiekszających typu tatuaże, makijażów pernamnetnych, powiekszania ust kwasem hialuronowym
  • botoxu
  • promieniowania podczerwonego
  • szczepień
  • kończąc na lekach, ziołach, antybiotykach, sterydach!!! po ktorych odstawieniu orgaznim dostaje kolejnego kopa

…generalnie wszystko co powoduje niepotrzebne pobudzenie oranizmu do walki. Przecież choroba autoimmunologiczna to nic innego niż system immuologiczny pobudzony do ataku na własne tkanki. Czy jest jakikolwiek sens dalszego wymieniania? Nie, to mija się z celem. Najważniejsze jest zrozumienie własnego organizmu, przeanalizowanie początków choroby a także symptomów przed diagnozą występujących. To Wy najlepiej znacie swój organizm.

Ja na przykład zaczęłam analizę od  informacji przekazanych mi przez Rodziców na swój temat, czyli od okresu niemowlęcego – skaza białkowa. Niby minęła, ale podkrążone oczy, częste infekcje, decyzje lekarza o szczepieniach na podniesienie odporności organizmu, wieczne zmęczenie, wymagany 12-to godzinny sen, niezliczona ilość kaw potrzebna do normalnego funkcjonowania, migreny,  niezliczone antybiotykoterapie, stale powiększające się gdzieś węzły chłonne. Oj, czego ja jeszcze nie miałam. Na dokładkę doliczę ciążę, stres, no i już mam pełny obraz. Mój układ odpornościowy buntował się od najmłodszych lat. Całe życie pracowałam  nieświadomie na swoje zdrowie. Byłam przypadkiem takim, przy którym lekarze rozkładali ręce. Przy zapaleniu tętnicy, zamiast leczyć (i całe szczęście obyło się bez, bo jest bardzo agresywne), czekano aż dojdzie do zapalenia systemowego. W związku z tym, że miałam rozregulowany system immunologiczny było to tylko kwestią czasu. Dzięki zdrowemu rozsądkowi, znowu stnęłam na nogach i odzyskałam kontrolę nad swoim zdrowiem. Z zapalenia tętnicy “cudownie ozdrowiałam” (opinia lekarzy), a Hashimoto odeszło jako “efekt uboczny” naprawy organizmu.

Dzisiejszy wpis miał na celu przypomnienie Wam przyczyn występowania tych jakże podstępnych chorób, a także przywrócenie nadzieji na odzyskanie zdrowia. Chciałabym, abyście tak jak ja zrobili sobie analizę, wypisali na kartce wszystkie spostrzeżenia i starali się spojrzeć na tą chorobę w inny sposób. Poznając swój organizm, lepiej niż niejeden lekarz będziecie w stanie zapanować nad swoim zdrowiem i co najważniejsze, przejmiecie kontrolę nad tym co zawsze rzucało cień na Wasze życie, czyli nad tarczycą. Orgnizm zamiast próbować ją zwalczyć, zacznie reagować na wirusy i bakterie, będzie wiedział co zrobić w przypadku tworzenia się komórek nowotworowych.

Tak jak widzicie, odbiegam od stereotypowego myślenia i pisania blogów związanych z tematyka medyczną. Niektóre stwierdzenia mogą nawet brzmieć kontrowersyjnie. Nie będę kopiowała informacji, które odczytacie na każdej stronie skupiającej się na diagnostyce chorób. Przedstawiam Wam swój tok rozumowania, który u mnie się sprawdził i jak widzę, u wielu innych poszukujących prawdy także potwierdził tę zależność.

Dzisiaj to by było na tyle. W kolejnym wpisie chciałabym ukazać Wam swoje 12-to letnie doświadczenie w walce z chorobą. Zależałoby mi również na Waszych komentarzach, które mogą pomóc innym w szukaniu przyczyn swojej choroby.

Z głębi serca życzę Wam siły w poszukiwaniu, droga może być długa i żmudna, ale na końcu poczujecie olbrzymią satysfakcję- odzyskacie swoje zdrowie i pomoże Wam to w walce o zdrowie najbliższych. Ja przeszłam przez ten etap, teraz mam dużo siły aby i o Wasze zdrowie powalczyć.

 

4 Comments Add yours

  1. Podoba mi sie jak piszesz, masz talent..czekam na kolejne wpisy i Twoja wiedze…masz racje , obserwacja naszego organizmu dostarcza mnostwa info…szkoda tylko, ze badania , ktore potwierdza badz wyeliminuja podejrzenia np. co do alergii, sa tudno do uzyskania u lekarza, przynajmniej dla mnie tutaj w DE..

    Liked by 1 person

    1. Ania says:

      Monica,
      Dziękuję, bardzo się cieszę że podoba Ci się sposób pisania. Zdaje sobie sprawę że niektóre stwierdzenia mogą być kontrowersyjne. Czasem trzeba przestawić się na inne myślenie i skupić na szukaniu prawdy. Niestety jak sami sobie nie pomożemy to nikt inny tego nie zrobi. Z tymi testami też było mi ciężko w UK, dlatego robiłam na wakacjach w Polsce i potwierdziłam testem domowym Food Detective

      Like

  2. Jola says:

    Dzięki Aniu za te wpisy da bardzo ciekawe i świetnie napisane z ogromną przyjemnością będę śledzić Twojego bloga

    Liked by 1 person

  3. Ania says:

    Dziękuję ślicznie Jolu. Żyję nadzieją, że uda mi się pomóc większej ilości osób.

    Like

Leave a comment